Komora hiperbaryczna w OrtoMedSport dr Kacprzaka

Kiedy wspominam, w jakich warunkach sam musiałem ćwiczyć kilkanaście lat temu, to aż mnie ciarki przechodzą. Dlatego cały czas staram się wzbogacać osprzętowanie gabinetu i być na bieżąco z tym, co pojawia się na światowym rynku – opowiada dr Bartłomiej Kacprzak, który najpierw trenował piłkę nożną w Ceramice Opoczno, a następnie trafił do łódzkiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego, jako jeden z najbardziej wyróżniających się zawodników ze swojego rocznika w województwie. Jego dobrze zapowiadającą się karierę zatrzymało zerwanie więzadeł krzyżowych, po których nigdy już nie odzyskał pełnej formy. Z futbolu zrezygnować jednak nie zamierzał i postanowił wrócić do ukochanej dyscypliny w roli lekarza-ortopedy. Jak zapowiedział, tak zrobił, i teraz z dumą oprowadza nas po założonej przez siebie cztery lata temu klinice Orto Med Sport, z której usług korzystają obecnie między innymi najlepsi piłkarze ekstraklasy.

Tylko w ostatnich tygodniach, co potwierdzają wiszące na ścianach zdjęcia, lecznicę przy ulicy Żeligowskiego (aktualnie nowy adres: 28 Pułku Strzelców Kaniowskich 45, 90-640 Łódź) odwiedzili Dusan Kuciak (jeszcze wówczas jako gracz Legii), Michał Buchalik z Wisły, Paweł Golański z Górnika Zabrze, Mateusz Szczepaniak z Podbeskidzia czy Mariusz Stępiński z Ruchu. Ale trudno im się dziwić, że w trosce o zdrowie przyjeżdżają specjalnie do Łodzi, bo Kacprzak to prawdziwy tytan pracy. Nawet bliscy znajomi mają zwykle problem, żeby się z nim skontaktować. Albo operuje lub diagnozuje, albo poszerza wiedzę na jakimś sympozjum, albo dopilnowuje kolejnej inwestycji. Przykładowo takiej, jak komora hiperbaryczna, która od niedawna jest na wyposażeniu gabinetu. – Służy do tlenoterapii. Została ona wymyślona do leczenia oparzeń, trudno gojących się ran i choroby dekompresyjnej, która dotyka nurków. Będąc w takiej komorze oddychamy czystym tlenem – wyjaśnia 32-letni Kacprzak. – Mówiąc inaczej, w takiej komorze jest sto procent tlenu zamiast 21 procent, które znajdują się w zwykłym powietrzu. Druga różnica dotyczy ciśnienia powietrza. Na co dzień wynosi ono wokół nas 950-1000 hPa, a w takiej komorze dochodzi do 2500 hPa. I to zwiększone ciśnienie powoduje, że wszystkie tkanki są maksymalnie natlenione. W komorze spędza się jednorazowo około półtorej godziny, przy czym zalecana kuracja powinna obejmować co najmniej 10 takich sesji dzień po dniu. A optymalnie takich wizyt powinno być 30.

Komora hiperbaryczna Oxylife– Taka terapia nie tylko wpływa na niegojące się rany, oparzenia czy złamania, ale także na zwiększenie wydolności. Dzięki niej można zwiększyć wydolność nawet o 15 procent. Zwiększa się bowiem ilość hemoglobiny czy czerwonych krwinek, co zwiększa transport tlenu w organizmie. Cykliczne wizyty w komorze hiperbarycznej OXYLIFE I są też zalecane przy wszelkich przewlekłych zapaleniach i urazach. Ze sportowego punktu widzenia tlenoterapia okazuje się też nieoceniona, gdy zawodnik jest wyraźnie przetrenowany i nie radzi sobie z obciążeniem wysiłkowym, jakie serwuje mu trener – tłumaczy założyciel Orto Med Sport. – Zwiększa nam się też wydolność, szybkość reakcji i skraca powysiłkowa regeneracja. Właśnie dlatego wszystkie sztaby medyczne liczących się reprezentacji zabierają takie urządzenie ze sobą na zawody najwyższej rangi, z igrzyskami olimpijskimi włącznie.

 

 

Komora hiperbaryczna Oxylife I w klinice OrtoMedSport

 

Jak podkreśla Kacprzak, coraz więcej sportowców ze światowego topu decyduje się także na zakup takiego urządzenia, aby móc korzystać z niego we własnym domu. Jednym z nich jest Thiago Silva, czyli obrońca piłkarskiej reprezentacji Brazylii i kapitan PSG. – On zamyka się w komorze na 90 minut i przez ten czas analizuje sobie rozegrany mecz, własny lub najbliższego przeciwnika. Nikt przez przypadek nie jest w stanie utrzymać odpowiednio wysokiego poziomu przez prawie dekadę. I wcale nic nie zapowiada, aby kariera 32-letniego Brazylijczyka miała zmierzać ku końcowi – zwraca uwagę łódzki ortopeda. – Ostatnio z tego typu urządzenia korzystał też choćby Grzegorz Krychowiak, co udokumentował nawet stosownym zdjęciem na jednym z portali społecznościowych. Taka komora powinna być w każdym szanującym się klubie i wykorzystywana zwłaszcza w okresie przygotowawczym oraz roztrenowania. A także w sytuacji, gdy zespół dopada widoczna zadyszka, co czasem następuje już po 4-5 kolejkach. A taka Barcelona czy Chelsea grają w sezonie po 70-80 spotkań, wliczając tournee na drugim końcu świata, i mało kto tam narzeka na zmęczenie. Ale tam takie urządzenie jest w standardzie od dawna, a u nas w całym kraju podobnych komór jest tymczasem raptem 38 sztuk, z czego trzy w województwie łódzkim.

– Zalet używania takiej komory nie należy jednak mylić ze zgrupowaniem wysokogórskim. Gdy jesteśmy wysoko w górach spada objętość tlenu i nasz organizm jest zmuszony wyprodukować dodatkową ilość czerwonych krwinek. W komorze wykorzystujemy przede wszystkim to ciśnienie, które ma wtłoczyć dodatkowy tlen do wszystkich tkanek  i maksymalnie je nimi nasycić. Przy niegojących się ranach taki tlen działa bakteriobójczo, a ponadto wzmacnia regenerację uszkodzonej tkanki – tłumaczy dr Kacprzak. – Osoby, które nie uprawiają sportu, też powinny docenić możliwości urządzenia. Choćby cukrzycy, którzy zmagają się tzw. stopami cukrzycowymi. A także ci, którzy uskarżają się na owrzodzenia naczyniowe. Fajne efekty tlenoterapia przynosi ponadto u dzieci autystycznych. Do tego stopnia, że kilka takich komór nie należy do żadnych placówek medycznych, a właśnie do rodzin, które mają dzieci z autyzmem. Dzięki temu tlenowi te dzieci szybciej się rozwijają, robią większe postępy w nauce i bardziej otwierają się na otaczający je świat.

Jedynymi znanymi przeciwwskazaniami do korzystania z tlenoterapii są ciąża i choroba nowotworowa. No i oczywiście klaustrofobia. Nie są to przeciwwskazania bezwzględne, ale warto o nich pamiętać. Komora, którą oglądamy, jest jednoosobowa, tzw. mono, i ma mniej więcej dwa metry długości i 90 centymetrów szerokości. –Są jeszcze komory wieloosobowe, ale ich ceny liczone są już w milionach złotych i takich „cacek” jest bodaj pięć w całej Polsce. Dla porównania, najprostsza komora jednoosobowa kosztuje około 200 tysięcy złotych – zdradza ortopeda. Jedna sesja to dla pacjenta to natomiast koszt około 200 złotych, lecz przy wykupieniu większej liczby wizyt praktycznie każda placówka oferuje jakiś rabat.

– W takiej przeszkolonej komorze spędza się czas w pozycji leżącej. W środku są głośniki, przez które można słuchać ulubionej muzyki. Liczymy, że niedługo uda nam się zamontować specjalny monitor, na którym jednocześnie będzie można odbywać trening koncentracji – mówi dr Kacprzak. – Każdemu zależy przecież, aby czas wykorzystywać jak najbardziej efektywnie. A takie rozwiązanie dodatkowo pozwoli zawodnikowi poprawić przygotowanie mentalne przed najważniejszymi występami. Dzięki temu piłkarz idący wykonać rzut karny czy skoczek o tyczce stojący na rozbiegu nie będą słyszeli tego, co dzieje się wokół nich. Będą całkowicie „wyłączeni”, bo w międzyczasie nauczą się pewnych zachowań pod okiem psychologa sportowego.

Inną ciekawostką technologiczną, z której mogą korzystać pacjenci placówki założonej przez byłego kadrowicza juniorskich roczników, jest VertiMax – platforma oporowa, na której można pracować zarówno w sali, jak i na otwartym boisku. – Poprawia ona zwłaszcza trening wyskoku i dynamiki, a do tego jest całkowicie bezpieczny dla osoby ćwiczącej. Co ciekawe, Thiago Silva też niedawno wrzucił na jeden portali społecznościowych zdjęcie, z którego wynika, że nabył takie „cudo” do domu – śmieje się niedoszły gwiazdor futbolu, który swoje powołanie odnalazł w medycynie.

Jako były piłkarz, Kacprzak najlepiej wie, czego potrzebuje zawodnik, aby rehabilitacja mijała optymalnie. – Dlatego nie pracujemy na tzw. żelastwie, przerzucając sztangi czy hantle. Zamiast tego wykorzystujemy właśnie przyrządy z oporem elastycznym, który przynosi dużo lepsze skutki – przekonuje. – Dbamy też o to, aby pacjent po ciężkiej pracy miał właściwą regenerację. Temu z kolei służy choćby ciśnieniowy system NormaTec. A także… Play Station, które skutecznie zatrzymuje wszystkich zawodników na dłużej na chłodzeniu. Kiedyś 20 minut dłużyło im się niemiłosiernie, a teraz ciężko sami proszą, żeby zostać dłużej, bo chcą zagrać jeszcze jeden mecz w FIFĘ.

– W najbliższym czasie planujemy zakup jeszcze jedną nowinkę. Chodzi o Vacusport, czyli tubę, do której się wchodzi, aby dzięki różnicy ciśnień zwiększyć przepływ krwi, a w konsekwencji – przyspieszyć regenerację powysiłkową. Takie urządzenie też powinno być w każdym klubie, a na razie we wszystkich gabinetach w całym kraju działają jedynie trzy – zaznacza wymownie na koniec naszej rozmowy. – Nie czarujmy się, kontuzje są nieodłącznym elementem uprawiania sportu. Ale trzeba minimalizować ich skutki przy użyciu wszystkich możliwych zdobyczy technicznych. Dobro człowieka jest najważniejsze, a często on nawet nie wie, z jakich dobrodziejstw może skorzystać. Niektórym ludziom wydaje się, że skomplikowane urządzenia do treningu są wyłącznością kosmonautów lub agentów sił specjalnych. A sami przecież widzicie, że tak nie jest…

źródło: FourFourTwo